Nasze orły za oceanem

dodano: 16 stycznia 2009, Zdzisław SUROWANIEC

back to press

W Stalowej Woli zdobyli podstawy edukacji muzycznej. W Stanach Zjednoczonych robią karierę. Opowiedzieli nam o swoich sukcesach.

Ze Stalowej Woli do Stanów Zjednoczonych wyfrunęło małe stado orłów. To niezwykle utalentowani muzycznie chłopcy, którzy już jako mężczyźni robią tam karierę i zachwycają swoimi umiejętnościami.

Bartosz Hadała zainteresował się muzyką już jako sześciolatek. Rozpoczął edukację muzyczną od słuchania dixielandowej kolekcji płyt swojego ojca Janusza Hadały. Było to o tyle łatwe, że tata jest muzykiem i pedagogiem.

W wieku siedmiu lat Bartosz rozpoczął naukę gry na fortepianie w szkole muzycznej w Stalowej Woli. W wieku szesnastu lat został najmłodszym finalistą Międzynarodowego Konkursu Pianistów Jazzowych im. Mieczysława Kosza w Kaliszu, a jako osiemnastolatek otrzymał stypendium słynnego Berklee College of Music w Bostonie w Stanach Zjednoczonych.

 

AMERYKAŃSKIE STYPENDIUM

W roku 1996 Bartosz został stypendystą Fundacji Kultury. Kolejne dwa lata, 1996-1998, spędził w Odessie na Ukrainie, doskonaląc warsztat pianistyczny pod okiem profesora Anatolija Kardaszewa. W roku 1998 otrzymał stypendium do Western Michigan University. Ukończył je w roku 2003.

Do Polski już nie wrócił. Od roku 2003 Bartosz mieszka na stałe w Nowym Jorku. Ma etat organisty w polsko-amerykańskiej parafii św. Stanisława Kostki. Ożenił się, urodziła mu się córka. Znany jest jako pianista jazzowy, kompozytor, aranżer oraz autor muzyki i tekstów pisanych w duchu chrześcijańskim.

Jak można wyczytać na jego stronie internetowej, ma na swoim koncie występy w prestiżowych klubach The Blue Note czy Metropolitan Room. W jego ostatnim muzycznym projekcie wziął udział legendarny perkusista Billy Hart. W roku 2006 nakładem amerykańskiej wytwórni Apria Records ukazał się pierwszy chrześcijańsko-popowo-jazzowy album Bartosza Hadały, zatytułowany "Obdarowałeś mnie”.

- Bartek żyje z muzyki. Muzyka jest jego światem. Szkoda tylko, że dzieli nas odległość, ale on tam za oceanem znalazł swoje miejsce - mówi Janusz Hadała.

 

FORTEPIANOWE ABECADŁO

Kolegą Bartosza jest pochodzący ze Stalowej Woli Marcin Łabaziewicz. Jak można wyczytać w notatce na jego temat, "jest znany na scenach Europy, Izraela, Japonii i Stanów Zjednoczonych, otrzymując entuzjastyczne recenzje między innymi w The Strad - Wielka Brytania i Septymos Meno Dienom - Litwa”. Może więc ze względu na światowość swojej kariery podpisuje się oficjalnie jako Martin Labazevitch.

- Miał sześć lat, kiedy zaczęłam go uczyć - wspomina Barbara Hetper-Rosołowska, pedagog ze szkoły muzycznej. A potem już z entuzjazmem mówi o edukacji Marcina. - Już nasze pierwsze spotkanie było owocne i radosne. Znał fortepianowe abecadło dzięki swojej mamie. Był dotknięty dźwiękiem, wyczulony na dźwięk. Pierwsze miniatury fortepianowe wykonywał z wielkim zaangażowaniem i przejęciem. Rozumiał muzykę, choć był maleńkim chłopcem - wspomina.

Ryszard Marchewka, u którego kontynuował naukę gry na fortepianie, tak ocenia Marcina: - Najzdolniejszy uczeń, jakiego miałem.

- Nigdy nie byłem wybitnym uczniem i pewne przedmioty udało mi się skończyć tylko dlatego, że posługiwałem się moim talentem muzycznym jak tarczą, wymigując się ze sprawdzianów pod pretekstem koncertów - przyznaje Marcin, wspominając naukę w szkole podstawowej i liceum.

 

TELEWIZJE I SCENY

Podobnie jak Bartek, kontynuował naukę w Akademii Muzycznej w Odessie u profesora Anatolija Kardaszewa. - Odessę wspominam bardzo ciepło i zawsze marzę o tym żeby tam wrócić, choćby na parę dni. Jest to niesamowite miasto, po którego ulicach chodzili moi muzyczni idole, tacy jak Emil Gilels, Sviatoslav Richter, David Oistrakh, Yakov Zak, Vladimir de Pachmann, Simon Barere, Shura Cherkassky, Benno Moisewitsch i wiele innych wielkich osobowości muzycznych - zachwyca się Marcin.

W roku 2000 wyjechał do Stanów Zjednoczonych i został stypendystą Manhattan School of Music w Nowym Jorku. Ukończył je w roku ubiegłym. Mając 29 lat, został laureatem między innymi Rina Menach Aword w Izraelu, dwukrotnie nagrody Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku. Otrzymał również prestiżową nagrodę Harolda Bauera dla najlepszego pianisty roku w Manhattan School of Music.

 

ACH, NOWY JORK!

- Nic nie może się porównać z atmosferą i energią Nowego Jorku. W szczególności dla artystów jest to miasto o nieograniczonych możliwościach. Żyjąc tam, ma się kontakt z niekończącą się listą wspaniałych artystów, kultur, obyczajów - rozaniela się Marcin. Ale musi na siebie zarobić. Udziela lekcji, gra w kościołach chrześcijańskich i synagogach, w restauracjach, na przyjęciach.

Występy z jego udziałem były transmitowane przez najważniejsze stacje radiowe muzyki klasycznej w Nowym Jorku. Występował na festiwalach w Polsce, w Weimarze, Izraelu, Salzburgu, w Nowym Jorku. W ostatnim sezonie można go było usłyszeć w Wilnie, Walencji, w Chicago, w nowowojorskiej Cornegie Hall.
Dyrektor szkoły muzycznej Magdalena Pamuła mówi o nim: - Nie ulega wątpliwości, to był to bardzo zdolny uczeń. Wyróżniał się. I ładnie się rozwinął.

Marcin utrzymuje kontakt ze stalowowolskim środowiskiem. Pani dyrektor przyznaje, że koresponduje z nim na portalu "Nasza klasa”. I chce, aby Marcin, który właśnie przyjechał do Europy - koncertuje w Hiszpanii i za parę dni zjedzie do Stalowej Woli, miał tu koncert. Oficjalnie przybywa na zaproszenie fundacji kultury i 17 stycznia wystąpi na zamku w Sandomierzu.

 

OD PAPUG PO AMERYKĘ

Kolejnym młodzieńcem, który wyfrunął ze Stalowej Woli za ocen i tam kontynuuje edukację i działalność muzyczną, jest Kuba Rojek. Także on ma muzycznie utalentowanego tatę. A Zbigniew Rojek był przez lata związany z muzyczną kulturą w Stalowej Woli. Prowadził tu kawiarnię muzyczną Pod Papugami, o którą otarli się nie tylko jego syn, ale również Bartek Hadała i Marcin Łabaziewicz. A także - ciekawostka - dziś warszawscy aktorzy Maciej Zakościelny i Modest Ruciński.
Kuba zaczynał tak, jak jego koledzy - od edukacji w szkole muzycznej w Stalowej Woli, w klasie fortepianu. Ukończył Akademię Muzyczną w Krakowie. O jego ambicjach muzycznych świadczyły zainteresowania improwizacją jazzową, komponowaniem, aranżacją.

Do Stanów wyjechał w 2002 roku razem z rodzicami. Tu przez cztery lata studiował na North Central College w Chicago. Teraz mieszka w Bostonie, gdzie ukończył studia jazzowe na New England Conservatory. Nagrał już dwie płyty. W grupie przyjaciół na swojej stronie internetowej umieścił Bartosza Hadałę.

 

TO ICH ŁĄCZY

To, co łączy tych młodych mężczyzn, to miejsce urodzenia i szkoła muzyczna w Stalowej Woli, która dała im silne podstawy do odbicia się i robienia kariery w wielkim świecie. Jednak także ambicji, pasji, samodzielności i pracowitości zawdzięczają to, że za oceanem zachwycają innych muzyką, wymagającą mistrzowskich umiejętności. Jak widać, stalowowolskim orłom to się udaje!

back to press     back to top