4lomza
Gwiazdy w Łomży
Zaliczana do grona najwybitniejszych dyrygentów na świecie Ewa Strusińska oraz pianista polskiego pochodzenia z USA Martin Labazevitch wystąpili z orkiestrą Filharmonii Kameralnej.
W czasie owacyjnie przyjętego koncertu zabrzmiały utwory wiedeńskich klasyków: Mozarta, Schuberta i Beethovena, a zachwycony reakcją słuchaczy solista zagrał też zaskakujący bis.
– Myślę, że jest to olbrzymie szczęście dla Łomży, że jest tutaj taki zespół – ocenia Ewa Strusińska. – To prawdziwy skarb mieć w dzisiejszych czasach instytucję kulturalną, która działa na takim poziomie i przyciąga melomanów – trzeba o niego dbać i bardzo pielęgnować!
08 kwietnia 2016
Wojciech Chamryk
Chociaż za pulpitem dyrygenckim w Łomży stają zwykle mężczyźni, to jednak od czasu do czasu łomżyńscy filharmonicy mają też okazję współpracować z kobietami, tak jak przed dwoma laty z Krystyną Barańską czy teraz Ewą Strusińską. Pierwszy dyrygent i kierownik muzyczny Filharmonii Szczecińskiej im. Mieczysława Karłowicza oraz pierwsza kobieta w historii Wielkiej Brytanii na stanowisku asystenta dyrygenta The Hallé Orchestra w Manchesterze, najstarszej profesjonalnej orkiestry w tym kraju, zaproponowała tutejszym słuchaczom wyjątkowy program – utwory trzech wybitnych kompozytorów: Wolfganga Amadeusza Mozarta, Franza Schuberta i Ludwiga van Beethovena, powstałe w latach 1786-1816.
– Staraliśmy się wybrać taki program, który jest trochę znany, bardzo melodyjny, lubiany i mogący usatysfakcjonować wszystkich melomanów z Łomży i jej okolic – wyjaśnia Ewa Strusińska. – Zaczęliśmy od Uwertury do opery „Figaro” Mozarta – bardzo błyskotliwej, króciutkiej, pełnej kontrastów i szalenie żartobliwej, tak jak i cała opera. Później zagraliśmy przepiękną V Symfonię B-dur Schuberta – na mniejszy skład, ale brzmiącą niezwykle symfonicznie, również pełną kontrastów, z tą całą melodyką Schuberta, jego słynnymi tematami.
Jeszcze ciekawiej było po przerwie, kiedy to, urodzony w Polsce, grający od piątego roku życia, a kształcący się również na Ukrainie i w USA Martin Labazevitch porywająco zinterpretował I Koncert fortepianowy C-dur op. 15 Beethovena.
– I Koncert fortepianowy Beethovena to prawdziwa uczta dla uszu i osobiście mój ulubiony – mówi Ewa Strusińska. – Wczesna jego muzyka, jeszcze z takimi naleciałościami klasycystycznymi, ale już są słyszalne te potężne, punktowane rytmy, czuć ten jego „pazur”. Martin Labazevitch to wyśmienity solista. Pochodzi z tego samego miasta co ja – ze Stalowej Woli – gramy ze sobą bardzo często, chociaż teraz nasze drogi trochę się rozeszły, bo Martin mieszka i pracuje w Stanach, ja mieszkam w Wielkiej Brytanii.
Swój kunszt solista potwierdził też w zagranym solo na bis Nokturnie Piotra Czajkowskiego, po raz kolejny wywołując długotrwałe owacje na stojąco.
– Nie miałem nic przygotowanego na bis, dlatego zamiast Beethovena czy Mozarta zagrałem Czajkowskiego, bo czasem na takiej bardziej sentymentalnej nucie też dobrze jest zakończyć koncert – wyjaśnia Martin Labazevitch. – Jestem bardzo zaskoczony poziomem i tym, że w tak małym miasteczku jest taka wspaniała orkiestra!
Słów uznania dla łomżyńskich filharmoników nie kryła również Ewa Strusińska, od ośmiu lat prowadząca renomowane orkiestry i będąca jedną z najbardziej rozpoznawalnych dyrygentek na świecie, za sprawą dwuletniego kontraktu z istniejącą od 1857 roku The Hallé Orchestra.
– Było to w 2008 roku i tych czasach było to – o ironio – w Wielkiej Brytanii, w stricte zachodnim kraju, coś bez precedensu i pierwsza tego typu historia – wspomina Ewa Strusińska. – Wtedy oczy mediów i całej Europy zwróciły się na mnie, ale wiele zależało tu też od szczęścia, poza tym wiele posad otrzymujemy na zasadzie konkursu i trzeba go po prostu wygrać.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk